Kieleckie Doliny i Zalew 19 marca 2023 r.
Dzisiaj podróż wybitnie mała 😅, ale nie oznacza to, że niewarta uwagi. Opowiem o kieleckich Dolinach i Zalewie. Ponieważ dzieciństwo spędziłam na osiedlu Sady, to rejon Dolin i Zalewu był naturalnym miejscem pierwszych rodzinnych spacerów, wypadów na sanki, na rowery (to właśnie przez Doliny poprowadzona była pierwsza w Kielcach ścieżka rowerowa!), na ognisko (wtedy o grillach nikt jeszcze nie słyszał), nad wodę czy wreszcie na wagary 😆. Ale to co pamiętam ja, to widoki sprzed 25-30 lat. Wiecie, jak Doliny i Zalew wyglądały wcześniej, w czasach PRL? Nie do poznania! Poniżej udostępniam zdjęcia ze stron "Kielce Galeria Zdjęć" i "Kieleckie inwestycje":
Doliny jako niecka z przepływającą przez nie rzeką istniały od zawsze, w latach 60-tych stały się one trasą doprowadzającą do dużych i znanych zakładów przemysłowych i fabryk (w rejonie ul. Zagnańskiej, ul. Okrzei i Piasków) robotników z nowo budowanych osiedli mieszkaniowych - Sadów, Szydłówka, później Bocianka. W poprzek Dolin, w rejonie dzisiejszej ul. Mostowej (jak sama nazwa wskazuje), przebiegała kładka z kolejką wąskotorową.
O utworzeniu zalewu zdecydowano w latach 50-tych, wówczas modne było w całej Polsce projektowanie miejsc rekreacji dla mieszkańców miast w myśl zasady, że wypoczęty i wysportowany człowiek to zdrowy i wydajny pracownik. Na rzece utworzono tamę, dzięki czemu możliwym stało się zalanie terenu Piasków wodą i powstanie Zalewu. Wówczas okolica była naprawdę rajem dla odpoczynku: można było pływać, korzystać z kajaków, rowerów wodnych, łódek, żaglówek, opalać się, zjeść lody i wypić kawę w Kawiarni Relaks (widoczna na ostatnim zdjęciu, uznawana za perełkę architektoniczną, niestety wyburzona na przełomie lat 90-tych i 00-nych pod budowę osiedla mieszkaniowego). Tuż obok znajdowały się obiekty Klubu Sportowego "Tęcza": letni basen, korty tenisowe, hala sportowa.
Dziś na Dolinach i nad Zalewem można właściwie tylko spacerować czy jeździć na rowerze. Trwają prace nad przywróceniem temu rejonowi dawnej świetności, powstały place zabaw, siłownie "pod chmurką", tor przeszkód dla zwierząt, Park Kielczan, organizowana jest Noc Świętojańska z "Wiankami", wymieniono oświetlenie, ale nadal teren potrzebuje rewitalizacji, zwłaszcza w zakresie ścieżek pieszych i uporządkowania roślinności. Ponadto od kilku lat praktycznie co miesiąc podnoszony jest alarm ekologiczny, bowiem do wód Zalewu i Silnicy wpływają ścieki z okolicznych zakładów przemysłowych i budów zanieczyszczając okolicę. Silnica pieni się, cuchnie, w ostatnich dniach odłowiono z niej całą populację śniętych ryb. Zdecydowanie potrzebne są surowsze przepisy ochrony wód.
Zalew prezentuje się dziś tak:
Spacer naokoło zbiornika wodnego wolnym tempem zajmuje jakieś 30-40 minut, więc nie stanowi wyzwania nawet dla najmłodszych i najstarszych. Na północ od Zalewu warto sprawdzić, jak wygląda starorzecze, moim zdaniem niezwykle malowniczo:
Doliny są natomiast nieco bardziej "dzikie", roślinność jest chaotyczna, nieuporządkowana, po ścieżce od strony osiedla Sady trudno przejść ze względu na błoto:
A czy wiecie, jaka rzeka przepływa przez Doliny? Wydawać by się mogło, że Silnica i dziś faktycznie oficjalnie nosi taką nazwę, ale do lat 20-tych XX wieku było inaczej. Ta rzeka nazywała się Dąbrówką (od nazwy wtedy wsi, dziś osiedla Kielc - Dąbrowy, gdzie ma swoje źródła). Silnica natomiast ma swoje źródła w okolicach dzisiejszej ul. Źródłowej (nomen omen), płynęła w okolicach ul. Bodzentyńskiej, kościoła św. Wojciecha (z tym się wiąże legenda o powstaniu miasta i nazwie rzeki, ale o tym kiedy indziej), ul. Kaczyńskiego, ul. Koziej, ul. (a jakże!) Silnicznej. Około 100 lat temu, w czasie tworzenia miejskiej kanalizacji, zmieniono bieg Silnicy, poprowadzono ją w podziemnym kanale, co ułatwiło urbanistyczne projektowanie centrum miasta. Ujście Silnicy do Dąbrówki znajduje się pomiędzy dzisiejszą al. IX wieków Kielc a Plantami, tu:
A zastanawialiście się, co dalej dzieje się z Silnicą? Wpływa ona w okolicach Białogonu do rzeki Bobrzy, która dalej zasila Czarną Nidę, ta Nidę, a ta z kolei staje się dopływem... Wisły!
Warto jeszcze wspomnieć o przykrym okresie w historii Dolin. Teren ten włączony został w obszar getta kieleckiego. W miejscu, gdzie dziś stoi Urząd Wojewódzki, przed wojną istniał folwark należący do Nadleśnictwa Dyminy, dzięki czemu mieszkańcy kieleckiego getta, jako nieliczni w Polsce, mogli sami produkować dla siebie żywność: sadzić warzywa, zbierać owoce, hodować zwierzęta. Oczywiście to nie wystarczyło dla wyżywienia ok. 25 tys. Żydów stłoczonych w getcie, ale choć odrobinę ułatwiało zdobycie jedzenia. Żydów, którzy zmarli w getcie, grzebano na cmentarzu w jego wnętrzu, nie pozwalano wywozić zwłok na żydowski cmentarz na Pakoszu. Cmentarz zlokalizowano na skarpie nad Silnicą, mniej więcej tu:
Skarpa stała się też miejscem masowych egzekucji ludności żydowskiej przez nazistów, a także egzekucji polskich robotników skazanych za akcje produkcji broni dla polskiego podziemia w należących do Niemców fabrykach. Ogółem pochowanych było tu prawdopodobnie kilka tysięcy ludzi. Ekshumowano ich kilkanaście lat po wojnie, gdy wytyczono nowe osiedle mieszkaniowe przy ul. Nowy Świat oraz zdecydowano o budowie Urzędu Wojewódzkiego (dotąd mieścił się w Pałacu Biskupów Krakowskich). Ponieważ szczątki należały zarówno do katolików, jak i do Żydów, a ich odróżnienie nie było możliwe, to część pogrzebano w zbiorowych mogiłach na Cmentarzu Starym, a część na Cmentarzu na Pakoszu. Niestety próżno szukać tych informacji w Internecie - element historii Kielc po pogromie stał się dla kielczan tak wstydliwy, że na lata zwyczajnie wymazano opowieści ze świadomości, wspomnienia zamieciono pod dywan. Ja dowiedziałam się prawdy podczas spacerów miejskich organizowanych przez Stowarzyszenie im. Jana Karskiego, Muzeum Historii Kielc i Jakuba Juszyńskiego ze strony https://tymrazem.pl/. Zachęcam do uczestniczenia w takich spacerach zwłaszcza osoby, które nie mają czasu albo ochoty na samodzielną organizację wędrówek.
Podsumowanie: krótki spacer przełomu zimy i wiosny 😊.
Stopień trudności: bardzo łatwy, całą trasę można pokonać wózkiem, rowerem, ale uwaga na błoto po wschodniej stronie Dolin.
Podsumowania całej wycieczki nie ma, bo zapomniałam włączyć aplikację zapisującą trasę, przypomniałam sobie o tym dopiero w połowie, więc zamieszczam zrzuty drogi powrotnej 😅. Całość miałaby trochę ponad 5 km:
Komentarze
Prześlij komentarz