Morawica i rezerwat Radomice 22 sierpnia 2023 roku

Jeśli kiedykolwiek przejeżdżaliście przez Kielce w kierunku Buska Zdroju czy dalej Tarnowa, to bez wątpienia musieliście mijać niewielką miejscowość położoną zaledwie kilkanaście kilometrów od granicy Kielc: Morawicę. Z drogi krajowej 73 widać obiekt, od którego zaczęłam swoją wycieczkę po Morawicy: dawny młyn wodny nad Czarną Nidą, dziś mieszczący restaurację.


Morawica nie jest dużą miejscowością, liczy niespełna 2 tys. osób, ale w 2017 roku uzyskała prawa miejskie. Dla mieszkańców Kielc i okolic określenie "Morawica" kojarzy się ze szpitalem psychiatrycznym, wybudowanym tam w okresie PRL. To takie mazowieckie "Tworki" czy podlaska "Choroszcz". Oprócz szpitala miasto słynie z kopalni, położone jest bowiem na zasobnym w surowce terenie. Wydobywa się tu wapienie, dolomity i marmury pińczowskie. Z czterech kopalni założonych w latach 60-tych wydobycie nadal prowadzi się w trzech. Ale wróćmy do wcześniejszej historii: skąd młyn wodny? Otóż Morawica należała na przełomie XIX i XX wieku do rodziny Oraczewskich. Dziedzic Edward Oraczewski "pchnął" wieś do przodu, uwłaszczając chłopów, tworząc dwór z parkiem, szkołę powszechną, gorzelnię i karczmę, wielki młyn wodny ze spichlerzem - jak na owe czasy obiekt bardzo nowoczesny. Po rodzinie Oraczewskich została jeszcze jedna pamiątka, ruiny ich kaplicy górujące na wzniesieniu tuż nad młynem:



Została ona doszczętnie zniszczona w 1945 roku, w okolicach Morawicy przebiegał bowiem front najbardziej zaciekłych walk toczonych między Armią Czerwoną a nazistami. Nigdy jej nie odbudowano. Dziś można ją podziwiać z zewnątrz, ale też zajrzeć przez zakratowaną bramę do zrujnowanego wnętrza:


Obok ruin przebiega szlak "Świętokrzyskiej kalwarii", czyli drogi krzyżowej. Tak wyglądają jej kapliczki odchodzące od kościoła pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy:




Nieco niżej, po minięciu wspomnianego już szpitala, doszłam do Zalewu w Morawicy utworzonego na rzece Morawka, dopływie Czarnej Nidy:



Nad zalewem każdy znajdzie dogodną dla siebie formę wypoczynku. Jest skromna, ale czysta i zabezpieczona przez ratowników plaża, las, park linowy, wypożyczalnia sprzętu wodnego, molo, obiekty gastronomiczne, ścieżka edukacyjna. 


Dowiedziałam się, że Morawica była także istotna geograficznie (położenie nad Czarną Nidą wśród lasów) w wielu wcześniejszych wydarzeniach militarnych. Spod Morawicy, ze wsi Bilcza pochodził Piotr Ściegienny, który planował powstanie ludowe w 1844 roku. Nie wybuchło, ponieważ Ściegienny został zesłany na Syberię, skąd wrócił po 27 latach. Wcześniej na morawickich błoniach wypoczywała armia szwedzka w 1702 roku, w 1863 roku powstańcy pod wodzą Langiewicza szykowali się stąd do ataku na Kielce, a w czasie I wojny światowej w Morawicy gościły Legiony Piłsudskiego i wojska austriackie. A ja ruszyłam dalej: zielonym szlakiem z Chęcin do Daleszyc w kierunku Bieleckich Młynów:



Następnie przez wieś Łabędziów zielonym szlakiem chciałam dotrzeć do lasu, od którego odchodzi ścieżka do rezerwatu Radomice. Niestety szlak prowadził tu środkiem podmokłej i zarośniętej łąki, przejście było bardzo utrudnione, zeszłam ze szlaku na równoległe do niego szutrowe wiejskie drogi umożliwiające dotarcie do rezerwatu. 




Rezerwat przyrody Radomice jest jednym ze starszych podkieleckich rezerwatów, został utworzony już w 1953 roku, powiększono go natomiast w 2003 roku. Jest niewielki, obejmuje obszar ok. 27 hektarów. Ochroną objęte są tu największe na Wyżynie Małopolskiej skupiska cisa przybierające postać zarówno krzewów, jak i drzew oraz podmokła dolina rzeczna.



Niestety rezerwat nie wywarł na mnie pozytywnego wrażenia. Po pierwsze, brak jest jasno oznaczonego wejścia, tablica informacyjna znajduje się przy drodze wojewódzkiej otaczającej rezerwat, ale tam wejścia nie ma. 


Po drugie, brak jest jakiejkolwiek ścieżki dydaktycznej, edukacyjnej czy przyrodniczej. Dzięki aplikacji Mapa Turystyczna znalazłam w miarę szeroką ścieżkę przez las i choć las jest tu bez wątpienia piękny, to ścieżka szybko się urywa w zaroślach i mokradłach. Trudno zatem po rezerwacie się jakkolwiek przemieszczać. 



Nie znalazłam ani skupisk cisa, ani doliny rzecznej, ona widoczna jest wyłącznie z drogi. Podejrzewam, że miejscowi znają jakieś inne ścieżki przez las, ale dla turysty z zewnątrz zwiedzanie rezerwatu zgodnie z jego uzasadnieniem jest po prostu niemożliwe.




Z rezerwatu wróciłam nad Zalew w Morawicy i dalej do parkingu przy młynie wodnym. Przejście całej trasy z obejrzeniem młyna, zalewu, kaplicy, krótkim pobycie w rezerwacie i długim poszukiwaniu nadających się do przejścia ścieżek zajęło mi nieco ponad 2 godziny, przeszłam ok. 9,5 km. Poniżej zapis trasy:


Podsumowując: zajrzenie do Morawicy polecam bez wątpienia. Warto spędzić czas nad Czarną Nidą (organizowane są tu spływy kajakowe), zalewem, w restauracji w dawnym młynie, zadumać się przy ruinach kaplicy lub w parku, niegdyś dworskim. Ale wycieczkę do rezerwatu Radomice odradzam. Nie warto.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieża widokowa na Górze Krzemyczej 21 września 2024 roku

Zamość i Roztocze 5-8 września 2024 roku

"Oczy Ziemi" koło Suchedniowa 6 kwietnia 2024 roku