Zamość i Roztocze 5-8 września 2024 roku

Kilka dni na początku września tego roku spędziłam w Zamościu i na Roztoczu. Tekstów przybliżających poszczególne miejsca i atrakcje regionu będzie wiele, dziś chciałabym natomiast zrobić krótkie podsumowanie pobytu.


W czasie podróży z Kielc do Zamościa "zaliczyłam" jeszcze miejsca znajdujące się niedaleko trasy. Pierwszym z nich był dwór poszlachecki w Śmiłowie koło Ożarowa. Niestety w tym czasie nie było możliwe zwiedzanie jego wnętrz, a szkoda, ponoć są zachwycające.



Następnie wstąpiłam do niewielkiego miasteczka nad Wisłą, Zawichostu. Chciałam zobaczyć jedną z niewielu w rejonie przepraw promowych przez Wisłę, ale atrakcja była "tymczasowo zamknięta". Już kolejna tego dnia 😂


Obejrzałam Wisłę i jej starorzecza objęte rezerwatem przyrody Wisła w Zawichoście oraz zabytkowy wodowskaz.






Następnym przystankiem było miasteczko Szczebrzeszyn, gdzie "Chrząszcz brzmi w trzcinie", ale także na odcinku kilkuset metrów sąsiaduje ze sobą cerkiew, synagoga i kościół katolicki.





Do Zamościa dojechałam wieczorem, ale dzięki noclegowi w hotelu mieszczącym się w Rynku udało się jeszcze skoczyć na krótki spacer po zmroku wokół Ratusza:




Następnego dnia udałam się do rezerwatu przyrody Nad Tanwią po drodze zahaczając jeszcze o wieżę widokową w Suścu:





Nad Tanwią zobaczyć można szumy, czyli progi na malowniczej rzece:



Wydłużyłam szlak o dojście do wodospadu na Jeleniu - małym, ale uroczym, z urzekającym lasem wokół.



Dalej udałam się do rezerwatu przyrody Czartowe Pole, gdzie także zobaczyć można szumy, tym razem na rzece Sopot, oraz ruiny papierni:





Dojechałam do Józefowa, gdzie z wieży widokowej obejrzałam kamieniołom białego piaskowca "Babia Dolina", przespacerowałam się po dostępnych miejscach w obrębie kamieniołomu, zajrzałam na zabytkowy kirkut oraz obejrzałam fontannę na Rynku symbolizującą Roztocze ze wszystkimi typowymi zwierzętami regionu:







W drodze powrotnej do Zamościa przyszedł czas na obiad w legendarnej restauracji Mama w Jacni słynącej, oprócz pysznego domowego jedzenia, z bycia ulubionym miejscem Kory, która w sąsiedniej miejscowości miała swój roztoczański dom. Skusiłam się na wspaniały barszcz ukraiński i pierogi z kaszanką.




Późnym popołudniem wybrałam się na spacer po Zamościu, którego cały zabytkowy układ miejski figuruje na Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO. Zaczęłam od zabytkowego Parku, Pałacu Zamojskich, bastionów Twierdzy Zamość, kładek widokowych. Po zachodzie słońca obejrzałam jeszcze kościoły, synagogę i Rynek ze słynnymi Kamienicami Ormiańskimi.















Następny dzień zaczęłam od zwiedzania Katedry w Zamościu:






I Muzeum Zamojskiego ulokowanego właśnie w Kamienicach Ormiańskich.






Później przejechałam do Zwierzyńca, gdzie zobaczyłam kościół na wodzie, park pałacowy, Browar Zwierzyniec.






Po zakupieniu biletów weszłam do Roztoczańskiego Parku Narodowego.



Konkretnie zrobiłam pętlę poprzez Stawy Echo:







Ścieżkę na Bukową Górę:







Do Piasecznej Góry:










Nie szłam jedynie do Hodowli Koników Polskich we Floriance, ponieważ szlak jest dość długi i nie starczało mi już czasu. Ponoć koniki polskie spotkać można na pastwiskach przy szlakach pieszych oraz w parku pałacowym w Zwierzyńcu, niestety nie udało mi się wypatrzeć żadnego.


Ostatni dzień rozpoczęłam od spaceru do Rotundy w Zamościu:









Dalej zwiedziłam synagogę, jedną z najstarszych w Polsce:




Drogę do Kielc wydłużyłam jeszcze o zwiedzenie Muzeum i Miejsca Pamięci w Bełżcu - dawnego nazistowskiego obozu koncentracyjnego, gdzie życie straciło ponad pół miliona ludzi. 







Dojechałam do Radruża na granicy z Ukrainą, w połowie drogi między Zamościem a Lwowem, gdzie zwiedziłam jedną z najstarszych cerkwi na terenie Polski, znajdującą się na liście Pomników Historii RP i Liście Światowego Dziedzictwa UNESCO XVI-wieczną cerkiew greckokatolicką pw. św. Paraskewy:






Stamtąd wróciłam do Kielc. Tak Roztocze, jak i Zamość oczarowały mnie. Region zarówno krajobrazowo, jak i historycznie jest całkiem zbliżony do Kielecczyzny, świetnie zorganizowany pod względem turystycznym. Atrakcje są dobrze oznaczone, dostępne są ścieżki rowerowe, szlaki piesze, wiaty, tablice dydaktyczne, centra edukacyjne, wieże widokowe. Do tego ceny nie są wygórowane, a atrakcje oddalone od siebie raptem o kilkadziesiąt kilometrów. Sam Zamość urzekł mnie, oprócz niewątpliwych walorów architektonicznych, także spokojem, harmonią, czystością, pewną kompaktowością (wszystkie zabytki można obejść w czasie krótkiego spaceru).

Podsumowując: cieszę się, że dotarłam wreszcie na Roztocze i do Zamościa. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego 15-25 lat temu (w czasie mojej edukacji) z Kielc i okolic nie były modne wycieczki szkolne na Roztocze, które dzieli od Kielc jedynie 3 godziny jazdy samochodem, a atrakcji jest tak dużo. Tym bardziej, że na wycieczkach szkolnych byliśmy w znacznie bardziej odległych rejonach, jak Kotlina Kłodzka czy Wielkopolska. Mam nadzieję, że obecnie sytuacja się zmieniła i dzieci ze świętokrzyskiego jeżdżą na Zamojszczyznę i Roztocze.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wieża widokowa na Górze Krzemyczej 21 września 2024 roku

Rezerwat Wolica koło Chęcin 25 maja 2024 roku